poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 8

Xander czuł się źle. Dziś on i cała jego rodzina miała dowiedzieć się kim jest n prawdę a może i Tristan rzuci trochę światła na to o czym ostatnio rozmawiał z wampirami.
A mówiąc o nich to nawet nie chciało mu się na nich patrzeć, wydawali się tacy ze sobą szczęśliwi. Mimo to raz czy dwa złapał obu na spojrzeniach jakie mu rzucali, no i nie powiedział też nikomu, że powoli zaczyna odczytywać ich emocje.

Teraz on jego mama, brat i dwoje miał nadzieję kochanków siedzieli w salonie i czekali na elfa który miał im wszystko wyjaśnić
-Wszystko dobrze Zwierzaczku?- Nawet nie wiedział gdy Spike usiadł obok niego
-Tak- odpowiedział powoli przysuwając  się do zimnego twardego kojącego ciała. Potrzebował zapewnienia że mimo wszystko go nie odrzucą, ale też wiedział jak bardzo Angel był nie sprawiedliwy stawiając takie warunki. On jednak się odegra i miał już całkiem dobry plan. Czasem dobrze gdy ma się rozwiązłego starszego brata z milionem pomysłów.
-Widzę że tu wszystko już gotowe- Tristan pojawił się w salonie- Pani McDonald- skłonił się w stronę Jenny po czym po kolei uścisnął dłoń każdemu z mężczyzn trochę za długo zatrzymując się przy Lindsey'u ku uciesze młodego mężczyzny i uldze wszystkich pozostałych
-Jesteś tu gościem- warknąą starszy wampir kładąc dłonie na ramionach swoich ukochanych w geście pełnym uczucia ale i tryiumfu- I nie mamy zbyt wiele czasu- czuł rosnącą chęć Will'a i znając go za kilka minut zacznie go wyciągać do innego pomieszczenia uwielbiał to jego nie nasycenie ale czasem bardzo przeszkadzało zwłaszcza gdy mieli coś ważnego do zrobienia. W tym właśnie go nie doceniał, bo Spike miał dużo więcej samokontroli niż większości się to wydawało.
-Więc Strażnicy jak wszyscy wiemy mają potężną moc. Nikt do końca nie wie jak bardzo są potężni ale ja pamiętam kilku którzy potrafili kreować rzeczywistość, zmieniać ludzkość. Żaden jednak nigdy nie mieszkał na otwartych Piekielnych Ustach co mnie bardzo zdziwiło bo jak już pewnie wiecie wasz Xander przyciąga kłopoty jak magnes. Wszystkie kreatury, i magiczne stworzenia go chcą to dlatego że Strażniki nie jest ani dobry ani zły on sam decyduje co jest najlepsze dla niego samego i świata.
-Czyli mogę jeśli chce zniszczyć całe to miasto?- Przerwał mu zdziwiony chłopak. Zawsze wszyscy przecież go chronili od wszystkiego zła na świecie
-Tak- kiwnął głową Tristan- ale nie jesteś taki. Twoje moce płyną z twoich emocji. Gdy pierwszy raz coś się stało pamiętasz?
-Gdy tata mnie uderzył- szepnął Xander- Lampy zaczęły mrugać i talerze pospadały ze stołu
-No właśnie im więcej emocji im więcej strachu bądź miłości tym większa będzie twoja moc i nie zdziw się że zaczniesz latać to wszystko jest naturalne, niewidzialność, czytanie w myślach nawet wampirom czy demonom. Z czasem będziesz potężny. Strażnicy są starsi on Pogromczyń to oni natknęli radę do stworzenia tych dzielnych kobiet, oni dali im większość mocy.
-A przepowiednia?- Linz wiedział to wszystko i zaczął się nudzić to było ważniejsze bo on sam będąc tylko czarodziejem miał dość wyczuwania chęci od każdego z nich
-Mówisz o tym że dwa demony są tak blisko ze Strażnikiem? I pragną go jako kochanka?- Elf uśmiechał się mówiąc te słowa- no właśnie tu chodzi o Piekielne Usta. Wiadomo że Strażnik potrzebuje kogoś kto...ująłby jego moce a tu jeden człowiek nie wystarczy dlatego też Moce uznały że tak będzie lepiej ale żeby to działało oni muszą się kochać sam sex nie wystarczy bo to niewiele znaczy- znów zwrócił się do Xander'a- nie powinieneś się tego obawiać. To jest jak najbardziej prawdziwe- nie podszedł jednak bliżej nie powinien zważając na to że nie był niezniszczalny.
-Więc jestem bardzo potężny- zaczął podsumowywać chłopak- ani dobry ani zły, potrzebuję kogoś żeby mnie uziemił żebym nie zniszczył ziemi?
-Żebyś nie był potężniejszy niż powinieneś być bo to jest niebezpieczne i niestabilne. A na moje moce nie ma reguły.Więc po co są Strażnicy i czemu nas tak nazywają?
-To stara nazwa- przyznał Tristan- Kiedyś mieliście więcej obowiązków. Żaden czarodziej nie wymaże z pamięci większości ludzi czegoś czego nie powinni byli widzieć, nie przekażą komuś swojej mocy, nie wskrzeszą zmarłych nie tak jak powinni w każdym razie.A po co jesteście? Bo każda strona czy dobra czy zła potrzebuje tej stabilizacji, katalizatora którym jesteś ty, ale wciąż się nie ukształtowałeś i pewnie długo tego nie zrobisz, twoja rodzina sama w sobie jest mieszana. Nie ma przecież dobrych wampirów
-Czyli jest nas więcej?-Bardzo chciałby spotkać kogoś takiego jak on, czułby że jednak gdzieś należy
-Nie. Już nie a i bycie Strażnikiem nie jest dziedziczne. Jeśli chcesz możesz żyć wieczne ale z czasem gdy urodzi się kolejny twoje moce zbledną. Zazwyczaj wybieracie śmierć razem ze swoim kochankiem bądź kochanką bo u was jest to na całe życie, znaczy można się bawić sam to lubiłem ale gdy masz kogoś kto cię kocha to koniec poszukiwań. Największym z ostatnich lat był Hitler i sam wiesz jak się to skończyło jego specjalnością była hipnoza twoja pojawi się z czasem
-Czemu przepowiednia?- Chciała wiedzieć Jenny
-Bo Xander jest wyjątkowy nawet jak na Strażnika. I nie chodzi tu tylko o to że żyje gdzie żyje ale też ludzie którymi się otacza to wszystko na niego wpływa. Czemu dwa najgorsze wampiry ostatnich stuleci? Bo będzie mu potrzebna pomoc a nikt tak nie pomaga jak pozbawione sumienia lojalne stwory. To wszystko na dziś- zakończył Tristan- zostaję w mieście więc zawsze możecie mnie wezwać. Może zacznę cię trenować? A może po prostu dam ci kilka innych odpowiedzi- i zniknął posyłając starszemu z chłopców zapraszające obiecujące wiele spojrzenie
-Jasna cholera- zaklął Linz otrząsając się z obrazów jakie pokazał mu przystojny elf- To ja może pójdę się przewietrzyć czy coś- mrugnął do brata i niemal wybiegł z dworu

Xander siedział w swojej sypialni i oglądał krytycznie stertę ubrań na łóżku. Gdy Linz podał mu wczoraj worek ze swoim jak to określił "zabawowymi strojami" nie tego się spodziewał. Bardzo obcisłe skórzane spodnie, przeźroczyste koszulki opinające go niemiłosiernie i zero bielizny, dobrze że nie nosił tego na co dzień bo nie miałby spokoju. Zawsze jednak podziwiał brata za jego pewność siebie. Mama pewnie by go zabiła gdyby to widziała ale on wiedział co i jak ukryć nie mniej dobrze wiedział jak bardzo kobieta się o nich martwi.
Teraz o tym nie myślał. Teraz postanowił się odegrać na Angel'u. Niech sobie nie myśli że jest aż tak zdesperowany że zgodzi się na warunki albo albo.

Księżyc był dziś w pełni a noc niespodziewanie ciepła, może to była jego zasługa. Ściągnął z siebie cale ubranie założył tylko ręcznik na biodra po czym wyszedł na tyły domu gdzie znajdował się ogromny basen.
Nie wyczuł obecności wampirów ale prędzej czy później się pojawią tego był pewny. Z uśmiechem wskoczył do kuszącej wody.
-Co tu robisz?- Zapytał go przez zęby Angel. Ostatnio ciągle chodził wściekły czego przyczyny chłopak nie znajdował
-Pływam sobie- odpowiedział z najbardziej niewinnym uśmiechem na jakiego było go stać w sytuacji gdy wampir widział go nagiego i mokrego
-Wyjdź natychmiast to niebezpieczne- pochylił się by złapać go za ramię
-Nie przesadzaj- prychnął- przecież potrafię o siebie zadbać
-Ktoś może cię zobaczyć!- Krzyknął rozeźlony demon
-To co?- Chciał przekornie wiedzieć Xander. Zaczęło mu się podobać to że igra z ogniem
-To że jesteś nasz- Spike po raz drugi tego dnia go zaskoczył. Musiał bardziej uważać bo w końcu przyłapią go na czymś gorszym niż pływanie nago w środku nocy. Poczuł ręce w pasie i równie obnażone ciało za sobą i poczuł gorąc
-Nie jestem- ale się nie odsunął za to patrzył jak zaczarowany na starszego wampira który zaczął się rozbierać. Byli obaj tacy wspaniali że niemal odbierało mu oddech ale starał się opanować- przecież  do was nie przyszedłem to wy chodzicie za mną- Angel był już przed nim i delikatnie opuszkami palców jednej ręki dotykał jego torsu sprawiając że drżał delikatnie
-Przepraszam- powiedział po chwili starszy wampir- wiem że cię uraziłem- chłopak czuł zimne usta młodszego na szyi jego silne palce na biodrach przytrzymujące go na miejscu
-I to bardzo. Nie myślcie sobie że to wy dyktujecie warunki, może i was potrzebuję a raczej będę ale nie zamierzam się bawić nie w ten sposób. Teraz chcę wyjść z basenu i posiedzieć na jego brzegu rozkoszować się nocnym powietrzem i...- tu zarumienił się niemal cały- chcę zobaczyć jak kochają się mężczyźni którzy znają się od stuleci- to mówiąc zanurkował i wyślizgnął się ze wspaniałych objęć, od delikatnych pocałunków i muśnięć które działały na niego jak nic innego na świecie. Nie da im jednak tej satysfakcji nie do czasu aż będzie pewny że tego właśnie chce, że chce wchodzić w coś tak skomplikowanego.

Spike patrzył na kochanka z rosnącym pożądaniem i łagodnym uśmiechem małego chłopca. Angel zawsze to uwielbiał, chociaż czasem tak trudno było mu udawać niewinność i świeżość. Co nie znaczyło, że nie uwielbiał każdej formy miłości jaką uprawiali. Teraz w zasadzie robił to dla niespodziewanego obserwatora. Xander musi wiedzieć jak delikatni potrafią być.
Starszy wampir wziął kochanka w ramiona owinął sobie jego nogi wokół bioder i przeszedł tak żeby być jak najbliżej oczu chłopca. Powoli zaczęli się całować i sięgnął między ich ciała by dotknąć twardej erekcji. Jego Will zawsze był dla niego gotowy.
Wystarczyło tylko kilka szybkich ruchów by młodszy wampir zrobił się niecierpliwy i zwrócił się przodem do brzegu basenu. Starszy mężczyzna wykorzystał okazję i wsunął palec we wnętrze kochanka. Zwykle sobie to darowali ale czasem milo było sobie przypomnieć jak to było.
Spike jęknął z rozkoszy i niecierpliwości przysuwając ciało kochanka bliżej.
Xander patrzył jak zaczarowany. To było dużo lepsze niż porno. Tu namacalna była miłość chociaż on nie chciałby robić tego tu, nie w najbliższym czasie. Każdy pocałunek, każdy dotyk wyrażał tak wiele że w pewnym momencie zorientował się, że po policzkach płyną mu łzy. Czuł się trochę jak intruz patrząc na to z boku a z drugiej strony wiedział że pasuje do tego wszystkiego, że należy mu się ten rodzaj uczucia. Nie mniej wciąż jednak czuł się trochę urażony i postanowił że tak szybko nie ulegnie. Teraz jednak miał pewność że się to stanie.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 7

-Więc mówcie- odezwał się Xander gdy cisza stała się nie do zniesienia
-Wiesz o Dru i o jej wizjach- zaczął Spike zapalając papierosa- to ona przepowiedziała że spotkamy Strażnika i że będziemy musieli go chronić , z czasem będzie dla nas kimś wyjątkowym
-I gdy pierwszy raz cię zobaczyliśmy- wtrącił się Angel- wiedzieliśmy że to ty a z czasem dorosłeś i wszystko się zmieniło. Od małego czuliśmy twój potencjał, twoją siłę i dobro które nas przyciągało. Gdy jednak z dziecka stawałeś się młodym mężczyzną chcieliśmy więcej
-Więc tylko dlatego jestem wasz?- Chłopak był zdezorientowany i zły. Owszem był zakochany w obu mężczyznach ale nie chciał tego w ten sposób. Jakaś przepowiednia szalonej wieszczki.
-Jesteś nasz bo wszyscy tego chcemy- William wstał i podszedł do niego powoli jakby bał się, że go spłoszy- obaj to czujemy. Wiemy że nasz chcesz- pochylił się nad chłopakiem
-Tak chcę podobacie mi się- przyznał patrząc na  obu- co jednak nie znaczy że wskoczę wam do łóżka. Wy jesteście razem. Nie zamierzam być zabawką bo tak chciała Dru czy jej gwiazdy.
-Alexander- gdy Angel zwracał się do niego pełnym imieniem wiedział że ma kłopoty- jeśli uważasz nas za bestie które są w stanie to zrobić radzę ci wyjść i nie było tej rozmowy bo nie będę cie przekonywać że tak nie jest, powinieneś wiedzieć że to nie prawda. Jeśli jednak uważasz że będziemy cię kochać to przyjdź do nas jutro
-No dzięki- burknął chłopak i wyszedł. Musiał porozmawiać z bratem a jeszcze lepiej się upić.
-Nieźle- i Spike był wściekły na kochanka- teraz go straciliśmy- usiadł ciężko obok starszego wampira
-Nie kochany to dopiero początek- uśmiechnął się Angel- też wolałbym go uwodzić i przekonać że go kochamy ale jeśli on już teraz uważa, że to tylko zabawa to się nie zmieni. A gdy się do nas przekona będzie traktowany jak król wiesz o tym- uśmiechnął się do jasnowłosego mężczyzny
-Może masz rację- kiwnął po chwili głową Spike- Ale wiesz co to oznacza teraz?
-Mały chłopiec chce udawać dużego silnego mężczyznę?- Roześmiał się starszy wampir- Więc weź co chcesz kochany- pocałował go jeszcze i położył się na kanapie. Obiecał, że tym razem to Will będzie tym na górze, rzadko mu na to pozwala ale gdy ma na to ochotę zawsze jest wspaniale. A i Spike jako wampir i to tak wysoko w społeczności musiał poczuć kontrolę chociaż raz na jakiś czas.

Xander siedział w szkolnej bibliotece i bardzo starał się słuchać tego co mówi Rupert ale nie był wstanie się skupić.
Wciąż myślał o tej dziwnej rozmowie no i nie mógł nigdzie znaleźć Lindze'ya a tylko on może mu pomóc bo nie chciał w to mieszać przyjaciół.
-Xander dziś przyjechał ekspert ale nie wiem czy powinieneś spotykać się z nim sam na sam- Obserwator nagle stał tuż przed nim
-Poradzę sobie- burknął- Będzie tu?
-Tak- w drzwiach stanął młody mężczyzna. Był jakby zbyt młody na eksperta ale przecież pozory mogą mylić- Wspaniały- szepnął i podszedł do chłopaka. Ten siedział sztywno na krześle i już żałował że nie ma z nim nikogo z rodziny- Mogę porozmawiać z tobą na osobności- Jestem Tristan
-Ale tylko na korytarzu. Rupert możesz zadzwonić do mamy?- Xander wstał i wyszedł za nieznajomym

-Więc mów co wiesz?- Oparł się o ścianę tuż za drzwiami biblioteki
-Długo tu mieszkasz?- Zapytał mężczyzna stając obok chłopaka
-Całe życie moce zaczęły się objawiać jak miałem może 10 lat ale wcześniej udało mi się przetrwać wiele. Nie mam czasu na wywiad.
-Jesteś zdenerwowany aż powietrze wokół ciebie wibruje nie jest ci gorąco?- Tristan żył już ponad 2 tysiące lat i spotkał wielu Strażników żaden jednak nie był taki jak ten chłopiec. Chciał go dla siebie, z takim sprzymierzeńcem i kochankiem byłby niepokonany ale i przecież był śliczny, silny
-Jest- przyznał Xander- Potrafię zmienić pogodę?
-W pewnym stopniu- przyznał- to zależy od twoich nastrojów. Jeśli się uspokoisz temperatura spadnie o kilka stopni, być może nad miastem spadnie deszcz. Znałem kiedyś jednego który sprowadził śnieg na pustynię
-Nieźle- chłopak się rozpromienił- A mogę czytać w myślach? Kiedyś wydawało mi się że coś słyszałem
-To możliwe ale tylko zwykłych ludzi. Masz w swoim otoczeniu wampiry?- Zapytał Tristan
-Tak to moi przybrani wujkowie- spuścił wzrok
-To coś więcej- elf popatrzył chłopcu w oczy- kochasz ich i boli cię to co ci zrobili....
-Przestań mnie analizować- warknął nagle Xander- jesteś tu po to żeby pokazać mi czym jestem i co mogę zrobić
-A i radzę ci się od niego odsunąć- Lindsey pojawił się nie wiadomo skąd- Nie jesteś nieśmiertelny- uśmiechnął się do Tristana i wziął brata za rękę
-Oczywiście, może będziesz więc nam towarzyszył- zdecydował elf, tak żeby nie wywoływać konfliktu a i młody czarownik był bardzo ciekawym okazem
-W zasadzie to Xan musi już wracać a ty jesteś zaproszony na jutro. I nie martw się będzie z nami tylko nasza mama, i ona przecież musi wiedzieć- uśmiechnął się Linz i pociągnął młodszego chłopaka za sobą- Ja chcę- szepnął gdy znaleźli się za zakrętem na co Xander wybuchnął śmiechem
-Jest kogoś kogo byś nie chciał uwieść?- Zapytał gdy już się uspokoił
-Ciebie braciszku ale to tylko dlatego że cenię sobie własne życie- pokiwał poważnie głową- Co jest?
-Chcą żebym do nich przyszedł albo zapomniał o sprawie- westchnął i wyciągnął z kieszeni starszego chłopca papierosy
-Idź więc.Bo oni nie odpuszczą Angel to dupek ale jeśli zwrócisz uwagę na kogoś innego ten zginie bo oni chcą cię dla siebie
-Ta bo tak im powiedziała przepowiednia- przewrócił oczami- a jak się im znudzę to znów będą szczęśliwi razem
-Jak możesz tak w siebie wątpić?-Linz przystanął i spojrzał na brata
-Po prostu jestem realistom- wzruszył ramionami
-Chodź do domu w książkach natknąłem się na pewne zaklęcie może ci pomóc podjąć decyzję. A ja sam zabiłbym za dwoje tak wspaniałych kochanków
-Nie po to żeby później cierpieć- westchnął zrezygnowany Xander- A co zamierzasz zrobić z Tristanem?
-Będzie mój- uśmiechnął się- nikt przecież mi się nie oprze a to przecież elf, może być zabawnie- i obaj poszli w stronę domu, każdy zatopiony we własnych myślach.


###################################################################################
Rozdział może trochę krótki i niewiele wnoszący ale następny obiecuję będzie przełomowy i bardzo długi. Mam nadzieję że ten się mimo wszystko podobał:)

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 6

Xander stał na cmentarzu z długim cienkim nożem w ręku i kołkiem schowanym za paskiem spodni.
Od kilku tygodni pomagał Buffy wypełniać jej Misję i podobało mu się to. Wcześniej on i Linz lubili od czasu do czasu się rozerwać i zlikwidować kilka złych demonów ale dla zabawy teraz gdy czytał już więcej o Strażnikach całkiem się w to wszystko wkręcił.
Niestety musiał robić to w tajemnicy bo nikt z  rodziny nie pochwalał tego że aż tak się angażuje. A już Spike i Angel pewnie robiliby wszystko żeby więcej nie walczył  nawet w obronie własnej.  Po tym co stało się w klubie stali się jeszcze bardziej nadopiekuńczy o ile to możliwe.
Na szczęście nawet we dwóch nie byli w stanie pilnować go całą dobę. Mama też byłaby nie zadowolona ale ona wciąż była w tej pierwszej fazie związku i niewiele zauważała.
-Co tu robisz skarbie?- Usłyszał za sobą miękki spokojny głos starszego wampira
-Pomagam Buffy- nawet się do niego nie odwrócił ale cała jego postura się zmieniła. Wcześniej stał cały napięty gotowy do akcji. Teraz jakby skurczył się w sobie i instynktownie szukał obrony demona którego kochał w takiej tajemnicy, że niemal udało mu się przekonać że nie ma tych uczuć, oczywiście gdy nie widział wampirów
-Często to robisz prawda?- Angel podszedł do niego i pomógł delikatnie wrócić do poprzedniej pozycji. Mężczyzna wiedział, że chłopiec jest nimi zauroczony i często sprawiało mu to radość ale gdy był sam w nocy na cmentarzu feromony i emocje mogą przyciągnąć coś co może mu zagrażać a tego bardzo nie chciał. Już nie mógł się doczekać gdy będzie ich ale teraz wciąż jeszcze do tego nie dorósł.
-Lubię to, no i przecież mam swoje obowiązki- uśmiechnął się do wampira ciesząc się chwilową bliskością
-Twoim obowiązkiem jest być szczęśliwym- na swoje szczęście nie dodał dzieckiem. Już nie był w stanie tak na niego patrzeć. Wszystko czego pragnął to wziąć go w ramiona i pocałować po czym zabrać do bezpiecznej sypialni i chronić przez całe życie.
-I jestem ale muszę się czuć.... potrzebny- spojrzał na Angela obaj zapomnieli gdzie są, że coś może im zagrozić
-I jesteś- szepnął demon po czym pochylił się i zaglądając w oczy chłopcu pocałował go delikatnie w usta. Tylko przez kilka sekund ale to wystarczyło, żeby Xander jęknął cicho z przyjemności- Wracaj do domu Will chce z tobą porozmawiać- Angel przełamał zaklęcie ale zrobił to specjalnie, wczuwał że coś się zbliża.
Posłuchał go i niemal pobiegł w stronę domu.

Spike uśmiechnął się czule gdy do jego wrażliwego nosa dobiegł zapach ukochanego chłopca. Ale po chwili zorientował się że coś musiało się stać, niemal niewyczuwalna woń kochanka na niewinnym ciele.
Wściekł się na Angel'a ale trwało to tylko chwilę bo przecież teraz jego kolej
-Ciekawa noc Zwierzaczku?- Zapytał zeskakując z murka na którym do tej pory siedział odpalając papieros od papierosa i rozkoszując się ciszą
-Ttak ale Will to on mnie...- zaczął bo uznał że młodszy wampir będzie zły. Wiedział przecież jak potrafią być zaborczy
-I cieszę się że to Angel skradł ci pierwszy pocałunek- przerwał mu łagodnie- ale teraz miłości moja kolej- posłał mu ciepły uśmiech i ich usta zetknęły się na kilka sekund.
Wampir jednak chciał więcej. Jego demon ledwo trzymał się na wodzy i niemal w oka mgnieniu przysunął chłopca brutalnie do siebie, jego niecierpliwe ręce chciały wkraść się pod ubranie.
Nagle został brutalnie odepchnięty. Angel ukazując kły, cały pokryty jakąś niebieską mazią skoczył na niego.
Xander miał kilka sekund na otrząśnięcie się z szoku. Zanim jednak wślizgnął się do domu zobaczył jak ubrania obu mężczyzn zamieniają się w strzępy.

-Goni cię ktoś?- Zapytał Linz gdy zobaczył brata siadającego na podłodze i oddychającego głęboko
-Nie ale... pocałowali mnie- wyznał biorąc od starszego chłopca szklankę wody którą wcześniej niósł do swojego pokoju
-Obaj?- To przykuło jego uwagę i usiadł obok Xander'a
-A teraz oni tam ze sobą- jęknął- wpakowałem się między dwa potężne wampiry i nie wiem jak się z tego wyplątać. Oni są razem, żaden przecież mnie nie wybierze
-Nie ale ty przecież chcesz ich obu. Chodź ze mną dziś na imprezę właściwie jest dla starszych ale mogę cię wprowadzić. Przestaniesz o tym wszystkim myśleć, dasz im czas. A jutro karzesz im ze sobą usiąść i porozmawiasz. Wyjaśnisz wszystko ze świeżym umysłem. Będę tam z tobą przecież nie pozwolę żeby się tobą bawili.
-Dzięki- Xander uśmiechnął się z wdzięcznością- To ja się przebiorę
-Tak zrób- obaj wstali i Lindsey czekał aż młodszy brat zniknie za zakrętem po czym wyszedł przed dom.

Angel i tym razem był brutalny dla kochanka ale musiał mu pokazać że Xander jeszcze dla nich nie dorósł, że nie mogą się spieszyć. A Spike cieszył się każdą sekundą tej demonicznej miłości, do czasu aż zostali magicznie rozdzieleni.
-Co do?!!!- Krzyknął szukając sprawcy i znalazł go w osobie własnego potomka
-Czy wyście obaj poszaleli?- Linz był wściekły nie krępował się nawet, że widzi ich nagich. Nie to było teraz ważne- On was kocha idioci!
-Tak?- Angel miał na tyle przyzwoitości że znalazł bokserki które szybko nałożył- Sądziłem że to tylko...
-Dlatego się nim bawicie?- Chłopak był gotów zabić może nie koniecznie ich ale coś na pewno
-My się nim nie bawimy- Spike był dziwnie spokojny- On jest nasz był od dnia w którym się urodził....
-Ale czekaliśmy aż dojrzeje- dodał Angel
-I teraz go ranicie? On myśli że się nudzicie i....- przerwał- idziemy na imprezę a wy do jutra lepiej to sobie przemyślcie a i Rupert dzwonił że pod koniec tygodnia przyjedzie ktoś żeby zbadać prawdziwe możliwości Xander'a- po tych słowach wszedł do domu na jedną noc magicznie odmawiając im wstępu. Musiał pomyśleć i ochłonąć zamierzał się spić i przespać z jakimś chętnym studentem. To załatwiało wszystko.

Xander bawił się zaskakująco dobrze wśród nieznajomych ale teraz był już w domu i trochę się tego bał. Wciąż nie wiedział co stało się kilka  godzin wcześniej i czemu to zrobili. Nie miał też pojęcia co powinien im powiedzieć
-Xander?- Zawołał go Angel z salonu
-Tak?- Stanął w drzwiach. Obaj siedzieli na kanapie ubrani ale widać było że zdążyli wejść do środka gdy świt już się rozpoczął. Spike pił krew z dużego kubka tak łapczywie że gdyby był człowiekiem zakrztusiłby się
-Usiądź musimy porozmawiać- zaprosił starszy wampir. Chłopak westchnął zrezygnowany i usiadł na fotelu na przeciw demonów
-Słucham- szepnął spuszczając wzrok na dywan

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 5

Xander słyszał nad sobą przyciszone głosy i zanim do końca się ocknął wiedział że jest już bezpieczny w domu.
Uśmiechnął się lekko i otworzył oczy
-Xan- Angel i Spike poderwali się z dużego fotela na którym obaj siedzieli pilnując ukochanego- Wszystko dobrze? Co się stało?- pytali jednocześnie
Chłopak roześmiał się i usiadł powoli
-Lubię jak mówicie jednocześnie- starał się załagodzić sytuacje ale poważne miny wampirów przywróciły go do porządku- Wszystko dobrze. Przestraszyłem się wtedy i moje moce się ujawniły chociaż nie wiedziałem że mogę płonąć żywym... Will ty się poparzyłeś- przypomniał sobie chłopak i pociągnął młodszego wampira bliżej oglądając dokładnie jego ręce,twarz i zaglądając za koszulę. Spike pozwolił mu na to przez kilka chwil po czym złapał te ciepłe miękkie dłonie i ucałował je delikatnie
-O mnie się nie martw miłości. Ja już się wyleczyłem- uśmiechnął się czule- ale ty. Xan co się tam stało. Czym on cię tak przestraszył?- Wampir wiedział, że czuł na chłopcu idiotę ale to mogło być przecież wszystko no i nie chciał się denerwować nie teraz.
Angel  tym czasem usiadł po drugiej stronie łóżka i głaskał ukochanego po plecach. Tak bardzo chciał już móc go całować i pieścić. Kazać zostać w domu by nic mu się nie stało i też bo miał takie prawo. Wiedział, że musi postępować ostrożnie.
-On mnie chciał pocałować. Uwięził mnie przy ścianie i jakby wszystko zaszło mgłą. Później właściwie obudziłem się tu- widział jak piękne twarze mężczyzn zmieniają się. Ich oczy stają się żółte, groźne, straszne. Zaczynają pokazywać kły a z ich gardeł jednocześnie wydobył się warkot
-Dotknął cię?- Wysyczał Angel przysuwając chłopca do siebie. Zaczął go wąchać ale po chwili się uspokoił. Przecież nic mu się nie stało i tak wspaniale sobie poradził był dumny ale te moce  powinny się ujawnić dużo później
-Chyba powinniście dać mu  odetchnąć- w drzwiach stanęła Jenny z tacą ulubionych potraw Xander'a. Uśmiechała się też do młodszego syna. Była szczęśliwa bo Rupert po pierwszym szoku wciąż chciał się z nią spotykać- Wszystko dobrze?
-Tak teraz już tak mamo- i on odwzajemnił uśmiech. Wiedział, że to nie tylko przez że nic mu się nie stało jest szczęśliwa ale nic nie powiedział- O jest pizza i czekolada i oreo i chipsy i cola i kawa- patrzył na tacę świecącymi się oczyma. Teraz zdał sobie sprawę jak bardzo był głodny.
-Zjedz i prześpij się jeszcze- zdecydował Angel i pocałował go w policzek. Spike zrobił to samo po czym zostawili go z kobietą
-Są coraz dziwniejsi- pokręcił głową i zaczął jeść
-Po prostu się o ciebie martwią- i ona usiadła- ja też. Rupert dał mi kilka książek o Strażnikach. Mam 15 lat nie powinieneś mieć tyle mocy. Jeszcze nie teraz- pogłaskała go po głowie- Chyba jesteś najsilniejszy a przynajmniej jednym z nich to właściwie nic dziwnego żaden nie urodził się na aktywnych Piekielnych Ustach
-To chyba dobrze, że potrafię się obronić?- Zapytał z pełną buzią
-Mam nadzieję. Linz się martwi. Wychodzi dziurę w dywanie a wujkowie nie pozwolili tu nikomu wejść- specjalnie powiedziała o wampirach wujkowie. Nie bardzo podobało jej się że chłopiec się im podoba zwłaszcza, że i on zaczyna odwzajemniać te uczucia. A ona dobrze wiedziała jak bardzo to może być niebezpieczne
-I ja chcę z nim porozmawiać- na te słowa brat wszedł do sypialni.
-Zostawię was- kobieta wstała i posłała jeszcze jeden uśmiech synom. To że Xander nie był jej biologicznym dzieckiem nie miało żadnego znaczenia za obu oddałby życie.

Bracia przez jakiś czas oglądali film i jedli śmiecie które przyniosła im mama aż w końcu Lindsey wyłączył telewizor i spojrzał na młodszego chłopca.
-Wiem że nie chcesz znowu rozmawiać o tym co się stało w klubie- odezwał się Linz- ale widziałeś ich reakcje?
-To nic nie znaczy o ciebie też się troszczą- zbył go zażenowany- najgorsze jest to że mogłem mieć swój pierwszy pocałunek a ja użyłem magii żeby wszystkich tu wystraszyć. Nie chcę być w nich zakochany- jęknął jak mały chłopiec
-Myślę że mogę coś znaleźć w książkach- zamyślił się Linz- ale takie zaklęcia są niebezpieczne, nawet bardzo. Xan zastanów się, nie lepiej po prostu poszukać sobie jakiegoś innego obiektu westchnień
-Szkoda że to nie możesz być ty- na te słowa obaj się roześmiali- ale jeśli nic nie przyjdzie mi do głowy poszukasz?
-Oczywiście- przytulił brata- Ta cała Buffy jest całkiem fajna- zmienił temat- Być może będziemy kiedyś  rodziną
-Chciałbyś?- Zapytał patrząc na niego uważnie
-Tak. Mój ojciec..-Linz zagryzł wargi- Złamał mamie serce chociaż ona nigdy się do tego nie przyzna. Dla mnie też idealny nie był. Widziałem go 3 lata  temu przez 2 tygodnie i wiem jest zajęty i robi dużo dobrego ale wszyscy zasługujemy na coś lepszego. Jeśli Rupert i jego dzieci  są w stanie nam to dać to będę to wspierać
-I ja też- Xander uśmiechnął się- Co robi twój ojciec nigdy mi tego nie powiedziałeś
-Sam do końca nie wiem. Zajmuje się zabijaniem demonów ale tak dokładnie jakoś mnie to nie interesowało. Mam lepszą rodzinę- upił  łyk kokosowej kawy- Byłem z nią na patrolu. Nieźle wyszkolona ale trochę za bardzo się bawi z wampirami, igra z  ogniem
-Nie każdy jest perfekcjonistom tak jak ty- Xander zawsze zazdrościł bratu szkolenia, wspaniałego stylu walki, szybkości z jaką sobie radził. On też dawał sobie radę ale nie aż tak.
-Bo się nie przykładasz i to wina tych naszych dwóch domowych wampirków- wyciągnął z kieszeni papierosy i podał młodszemu bratu
-Dzięki jakoś nie mam ochoty- położył się na wygodnej poduszce- A ten kelner?
-Nie interesuje mnie. Ja wolę kogoś bardziej niebezpiecznego, kogoś mroczniejszego- uśmiechnął się tajemniczo
-Masz kogoś na oku?- Zapytał zdziwiony Xander
-Może może- wstał- ale teraz do spania bo jutro szkoła
-Tak tato- Xan ziewnął i zamknął oczy. Linz po chwili wyszedł z sypialni śmiejąc się głośno.

Spike leżał na łóżku całkiem nagi i przyglądał się kochankowi który wyszedł właśnie z łazienki w samym ręczniku. Po jego umięśnionym wspaniale wyrzeźbionym torsie spływała ciepła wręcz gorąca woda. Młodszy wampir oblizał wargi
-Robisz to specjalnie?- Nawet się nie poruszył ale wzrok miał coraz bardziej głodny
-Pomyślałem że przyda ci się trochę rozrywki- wolno podszedł do łóżka i ściągnął ręcznik- Gotowy kochany?
-Na ciebie zawsze- uniósł nogi i rozsunął je szeroko- ale....
-Ci...- Angel pochylił się i zaczął go całować delikatnie i namiętnie- Wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje- wysunął kły a jedna z jego rąk powędrowała do wpół twardego członka młodszego wampira- Chyba mi nie odmówisz?- Warknął cicho lekko nakłuwając lodowatą gładką skórę
-Nigdy- i on przyłączył się do zabawy wyciągając  rękę w kochanka. Angel jednak miał inny plan. Musiał poczuć że ma nad czymś kontrolę jednym szarpnięciem zabrał ręce Will'a z swojego ciała i unieruchomił mu je nad głową. Ten tylko się uśmiechnął i zrelaksował.
Obaj bardzo tego potrzebowali.


##################################################################################
Kochani w tym tygodniu notka będzie tylko jedna. Mam nadzieje że Wam się podobało:)
Zapraszam na nowe opowiadanie http://zkyaoi.blogspot.com/
Teraz notka na każdym z nich raz w tygodniu:)

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 4

Rupert Giles Obserwator wdowiec z dwiema córkami z których jedna ta starsza była Pogromczynią nigdy by nie przypuszczał że na Piekielnych Ustach spotka swoją drugą szansę, ale teraz okazało się że jego znajomość z piękną czarownicą może się okazać bardzo niebezpieczna dla jego własnej rodziny.
Poznał właśnie resztę rodziny kobiety.
Na przeciw niego przy stole szkolnej biblioteki siedział najniebezpieczniejszy wampir w historii Angelus. Rupert nie chciał okazywać zdenerwowania ale gdy nalewał herbaty do kubków ręce się mu trzęsły.
-Nie musisz się go obawiać- Jenny stanęła obok niego i pomogła mu z tacą
-Mogłaś mi powiedzieć- syknął do niej- dwóch synów to nic w porównaniu z dwoma wampirami
-I ja i William obiecujemy że ani tobie ani twoim córkom gwarantujemy bezpieczeństwo- demon przyjął kubek i uśmiechnął się lekko- Jenny wyjaśniła ci że adoptowała młodszego syna. To my go znaleźliśmy. On jest Strażnikiem jeśli się nie mylę. Moce chcą żebyśmy się nim opiekowali i to robimy od lat ale jego moce wciąż się ujawniają, wizje które ma....
-Czego chcecie ode mnie?- Przerwał Obserwator
-Cierpi a tego nie chcemy- powiedział Angel- Znajdź wszystkie książki na temat Strażnika, poszukaj zaklęć żeby nie budził się z krzykiem
-Moja córka....- mężczyzna wiedział, że będzie musiał zawrzeć umowę
-Nawet będziemy jej pomagać- zapewnił- słowo honoru a jeśli ty i Jenny będziecie ze sobą dość długo i na poważnie wejdziecie do rodziny
-Rozumiem znajdę wszystko co Rada ma na ten temat- obiecał Rupert

Tym czasem  Lindsey i Xander siedzieli w lokalnym barze Bronze jak na początku każdego roku tętnił życiem
-Nie mogę uwierzyć że to mój ostatni rok- westchnął starszy z chłopców pijąc piwo. Był nieletni ale dzięki magii zdobywał zawsze to czego chciał. Nigdy jednak nie pozwolił zrobić nic takiego młodszemu bratu, był niemal tak samo nadopiekuńczy jak dwa wampiry zakochane w chłopcu- Reszta przyjdzie?
-Tak za pół godziny- uśmiechnął się Xnder- Willow ma też dziś przyprowadzić Buffy to córka chłopaka mamy
-Pogromca- dodał Linz- Aż dziwne że...- zaczął ale w tłumie zobaczył jasnowłosego wampira
-Tu jesteście- usiadł obok Xan'a i położył mu rękę na ramieniu przysuwając się do niego i wdychając jego słodki zapach- Linz to chyba nie piwo?
-Jedno tak dla rozluźnienia chyba nie naskarżysz- posłał wampirowi promienny uśmiech. Młodszy chłopak nie uczestniczył w tej wymianie zdań. Kontem oka zauważył że obserwuje go jakiś mięśniak ubrany w szkolną kurtkę. Posłał mu nawet  delikatny uśmiech i gestem głowy zaprosił do siebie. Wciąż jeszcze nieśmiały i niepewny chłopak ucieszył się z tej uwagi ale tylko przez chwilę bo poczuł rękę zaciskającą się mocniej i usłyszał cichy warkot.
Odwrócił głowę w stronę wampira. Jego niebieskie oczy teraz zrobiły się całkiem żółte, niebezpieczne, straszne
-Znasz go?- Zapytał demon wściekły w powodu jakiego chłopiec nie potrafił zrozumieć
-Nnie- Xander zagryzł wargi- pewnie  kończy już szkołę
-Tak- wtrącił Linz- i lepiej się do niego nie zbliżaj przeleci  wszystko co się rusza. Mnie też kiedyś chciał ale ja przecież jestem samcem alfa- i już machał do znajomych.
Wyczuł Pogromcę z daleka ale nie czuł zagrożenia i wiedział że pozostali przy stole również. Spike był bardziej zajęty mięśniakiem niż dziewczynami które usiadły obok.
Xander starał się uspokoić wampira głaszcząc go po plecach. Czasem zastanawiał się czemu i Will i Liam są aż tak zaborczy i zazdrośni. A on któremu przecież powinno być źle z tym że uprawiają sex cieszył się tylko że jest im dobrze razem i nigdy nie okazywał wrogości dla ich czasu.

Buffy Giles ucieszyła się z tego że nawet dwa wampiry chcą jej pomagać. Tata wyjaśnił całą sytuacje a ona chociaż była w tym samym wieku co Xander szybko przejęła rolę starszej siostry. No i przecież ich rodzice się spotykają.
Starszy z braci bardzo się jej podobał ale gdy wyszedł na parkiet z jednym z kelnerów zdała sobie sprawę że nie jest dla niej.
Teraz siedziała przy stoliku razem z jasnowłosym wampirem
-Zabiłem wcześniej dwie- odezwał się Spike
-Wiem czytałam a teraz będziemy rodziną- uśmiechnęła się do niego. Wiedziała że i u niego nie ma szans bo od wieków związany był z swoim Twórcą ale też zdziwiła się gdy zobaczyła jak patrzy na młodego Strażnika.

Xander tym czasem wpadł w tarapaty.
Wychodził właśnie z kabiny gdy drogę zagrodził mu mięśniak.
-Nie znamy się prawda?- Zapytał starszy chłopak
-Nie- śmierdziało od niego alkoholem- Czekają na mnie
-Jack. A ty powinieneś być dla mnie miły. Jestem królem szkoły- pchnął go na ścianę i przysunął się do niego całym ciałem- Daj buzi malutki- i pochylił się nad nim.
Chłopak był najlepszy w eliksirach ale w takich chwilach wszystkie jego moce Strażnika wychodziły z niego z ogromną siłą.
W oka mgnieniu tamten przeleciał przez łazienkę a cały budynek się zatrząsł. On sam lewitował w ognistej poświacie i nie był w stanie się uspokoić.
Spike wbiegł do pomieszczenia i nie zważając na to że się zrani skoczył na ukochanego by ściągnąć go na ziemię
-Już w porządku kochany- szeptał mu do ucha z ulgą stwierdzając że płomienie znikają. Zaczął całować gorącą skórę na jego szyi- Nic ci nie grozi
-Will- szepnął oszołomiony Xander- Bałem się
-Bo cię dotknął skarbie- w innych okolicznościach zabiłby nieprzytomnego mięśniaka- Możesz wstać?
-Tak- wysunął się spod wampira- ale chcę już do domu. Nawet nie wiedziałem że tak mogę- uśmiechnął się blado
-Widać jesteś silniejszy niż myślimy- wciąż go obejmował. Zapach tamtego wciąż pokrywał ciało chłopca i to bardzo mu się nie podobało. Gdy tylko wrócą zrobi mu długa gorącą kąpiel nawet jeśli nie będzie mógł być z chłopcem.
-Co się...?- Linz, Buffy i Willow przybiegli do nich gdy tylko wyszli na zewnątrz
-Już nic- zapewnił ich Spike- Linz ty kierujesz- rzucił krewniakowi kluczyki do swojego ukochanego samochodu którego normalnie nikt nie mógł dotykać, nawet Angel miał swój bo młodszy wampir zawsze narzekał że gdy kochanek go pożycza dziwnie pachnie- Miłe panie- skłonił się w stronę dziewczyn i mimo wszystko wziął Xander'a w ramiona. Chłopak wyczerpany i tak spał na stojąco.
Angel będzie wściekły i chyba nawet on nie będzie go w stanie uspokoić ale chętnie spróbuje bo gdy myśleli o chłopcu sex był jeszcze lepszy.
Tak jak ostatnio gdy najpierw fantazjowali godzinami. Mógł sobie pozwolić na takie myśli bo Xander spał bezpiecznie w jego objęciach a on głaskał go po miękkich włosach co chwilę całując słodką skórę.

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 3

Alexander LaVell Harris McDonald stał przed lustrem w swojej obszernej sypialni i nerwowo przygryzał wargi.
Po 8 latach mieszkania w szczęśliwej rodzinie zmienił się bardzo. Wciąż był niski i szczupły ale był pewny siebie, znalazł nawet przyjaciół. Jego moce wciąż były niestabilne ale zdołał się do tego przyzwyczaić. Starszy brat uczył go magii okazało się że miał naturalny talent do sporządzania eliksirów. Uczył się też języków i nie tylko ludzkich potrafił mówić też w 6 językach demonów pisać w 4. Spike i Angel których powinien traktować jak wujków zadbali o to żeby potrafił się bronić.
W zasadzie powinien być zadowolony z życia ale jutro szedł do liceum a to ważny etap w życiu człowieka, trochę się tego bał.
No i miał jeszcze jedno zmartwienie. Dwa wampiry i to jak na nich patrzył. Wiedział, że są kochankami i oczywiście mu to nie przeszkadzało, przecież Lindsey był też gejem. Tylko on się bał że zauroczył się demonami a to mogło się źle skończyć.
-Znowu za dużo myślisz- brat miał już 18 lat wysoki przystojny z jasnymi włosami i niebieskimi oczami wspaniale umięśniony. Podobał się wszystkim którzy go poznali ale on nikogo nie szukał- Wszystko będzie dobrze. Nie będziesz tam przecież sam masz Willow, Jess'iego no i mnie. A wiesz, że zniszczę każdego kto zrobi ci krzywdę- objął młodszego chłopca
-To nie o to chodzi- westchnął  i usiadł na łóżku- Mi też podobają się mężczyźni a właściwie...
-Angel i Spike- domyślił się szybko- Ja też przez to przechodziłem i mama też.To minie- uśmiechnął się- Idziemy na cmentarz?
-Chętnie coś ze sobą zrobię- Xander się rozweselił. Nie może przecież się zamartwiać- Gdzie mama?
-Podobno poznała kogoś. Jakiegoś bibliotekarza czy kogoś- Linz wzruszył ramionami. Chciał żeby i ona była szczęśliwa ale nie przejmował się tym za bardzo. Wiedział ,że nie musi
-Wychodzicie?- Z salonu wyszedł starszy wampir ubrany tylko w spodnie od dresu. Na jego bladym ciele grały płomienie ze świec zapalonej nie opodal. Młodszy chłopak przełknął  ślinkę i zamknął oczy. Nie będzie mu łatwo pozbyć się tego zauroczenia
-Tak Xander zaczyna rdzewieć- roześmiał się Lindsey na widok miny brata. On przeżył to mniej gwałtownie- Więc idziemy na cmentarz może znajdziemy jakieś gniazdo czy coś
-Ubiorę się i pójdę z wami- zdecydował wampir- Zadzwonię do Will'a
-To nie jest koniecznie- Xander nie chciał by byli zbyt blisko nie gdy mogli wyczuć jego nastoletnie hormony- Przecież obaj wiemy jak walczyć
-Tak ale...-Angel nie chciał wypuszczać chłopca z domu. Teraz był wspaniały i jedyne czego pragnął to wziąć go w ramiona i nie wypuszczać na ten okropny świat. Spike myślał tak samo. W tym się zgadzali chłopiec musi być ich i to jak najszybciej.
-Przestań się zachowywać jak stara ciotka Liam- Linz postanowił wybawić brata z kłopotu- Idę go trochę rozruszać. Za dwie godziny wracamy bo mały Xan jutro idzie do liceum- szarpnął za koszulę młodszego z chłopców i po chwili zniknęli z oczu wampira.

Angel wiedział, że Xander  przeżywa teraz swoje pierwsze zauroczenie i zdawał sobie sprawę że mimo obaw że zwróci się ono na jednego z nich albo na przyrodniego brata na szczęście się udało i był zauroczony w nich obu
-Lubię jak jesteś napalony gdy wracam- Spike podszedł do kochanka. Był cały we krwi i pachniał wspaniale- Wspaniały prawda?
-Bez gadanie- warknął Angel- Albo rozbierzesz się sam albo zedrę to z ciebie- Młodszy wampir był nagi w oka mgnieniu ale wciąż stał w pewnej odległości od ukochanego-To wspaniały chłopiec, piękny i będzie nasz
-Mówiłem bez gadania- ciemnowłosy pchnął jasnowłosego na ścianę i zaczął go łapczywie całować dotykał boleśnie po całym ciele robiąc siniaki i zadrapania ale Spike to właśnie lubił mocno, brutalnie, szybko.

Chłopcy szli przez pusty cmentarz i jedli chipsy popijając je colą.
-Nie widziałem żebyś i ty tak miał- westchnął Xander
-Bo mnie aż to nie trafiło- przyznał Linz- Słuchaj a może...powiedz im to. Pewnie i tak czują że szalejesz gdy są obok
-A myślisz, że czemu siedzę u siebie tyle czasu- spojrzał na brata unosząc brwi- Powiedzieć? Obaj uważają mnie za dzieciaka którego kiedyś uratowali. W najlepszym razie jak na bratanka czy jak tam jesteście spokrewnieni
-Nie doceniasz się młody- pokręcił głową Linz-Wiesz ilu wodzi za tobą wzrokiem? Dziewczyny też a ty udajesz że nic nie widzisz
-Bo tak jest- usiadł na nagrobku- Słyszałeś że ma tu się pojawić Pogromca?
-Tak ale to chyba nic złego- i starszy chłopak usiadł on jednak wybrał trawę- Pamiętam jak kiedyś jedną spotkałem dawno miałem może 6 czy 7 lat. Była całkiem fajna a może tylko mnie lubiła- wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni papierosy. Spike miał na nich zły wpływ
-Współczuję im- i Xander zapalił- Ja sam mam czasem dość tych swoich mocy ale one muszą coś z nimi robić
-Ignorujesz wizje?- Linz aż się poderwał. Wciąż jeszcze nie wiedzieli czy młodszy brat jest Strażnikiem ale traktowali to wszystko bardzo poważnie
-Nie-roześmiał się chłopiec tym swoim perlistym zaraźliwym śmiechem- ale mam kilka innych nowych mocy
-Podzielisz się?-Zapytał spokojnie ale zaczął się martwić i to coraz bardziej
-Później teraz zbliżają się do nas 4 wampiry a za nimi idą dwa demony z lewej i z prawej- Xander zeskoczył z nagrobka i wyjął nóż. Linz chwycił kołek.
Xander rzadko ostatnio walczył z wampirami, mówił że ma z tym jakiś problem. Starszy chłopak problemów nie miał.

Spike leżał wykończony na podłodze i głęboko wdychał powietrze. Wciąż czasem zachowywał się jak człowiek zwłaszcza w takich sytuacjach.
-Jak możesz być wciąż taki niewinny?- Zapytał Angel podnosząc ukochanego i otulając go kocem
-Może coś źle robisz- uśmiechnął się figlarnie młodszy wampir- Co się tak nastroiło?
-Xander oczywiście- położył go na wygodnym łóżku i przegryzł nadgarstek. Spike przyjął krew z wdzięcznością- Rośnie ma wspaniałego chłopca. Czasem chciałbym zamknąć go w sypialni i nie wypuszczać. Boję się o niego i pragnę coraz bardziej
-Ja też- przyznał młodszy wampir wciąż pijąc życiodajny płyn
-Nie mów gdy jesz- skarcił go mimochodem Angel- Przyjechał Obserwator z rodziną. Jego córka jest Pogromcą. Jeśli ktoś może nam powiedzieć coś o Strażniku to tylko on
-Nie podoba mi się to- w końcu skończył jeść i wytarł usta o poduszkę pod karcącym okiem kochanka. Jednak nie powiedział nic- Nie lepiej ukraść mu książki?
-Nie. Oni będą nam potrzebni i wiesz o tym- głaskał go po miękkich włosach. Teraz naturalnie ciemno blond i dłuższe niż kiedyś
-Wciąż mi się to nie podoba- zamknął oczy- kupiłem Xan'owi prezent jest w kuchni. Daj mu jak wróci
-Z przyjemnością- i on w końcu się położył przytulając Will'a do siebie.Wymęczył go ale i on musiał się przespać.
Na chwilę znów o wszystkim zapomnieć.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 2

Kilka miesięcy  później życie nietypowej rodziny zdawało się układać całkiem dobrze.
Jenny miła teraz nie jednego a dwóch synów i obu kochała tak samo. Wampiry złagodniały na tyle żeby od czasu do czasu zostać z młodszym chłopcem sami i żeby takie godziny nie kończyły się płaczem i koszmarami.
Xander rozkwitał i był coraz śmielszy coraz weselszy. Jednak wciąż najlepiej czuł się przy starszym bracie. Lindsey opiekował się nowym przyjacielem najlepiej jak umiał i pokazywał mu coraz więcej czarów w których jak na 10 letniego chłopca był całkiem dobry.

-Xan- Angel wszedł do sypialni chłopca pewnego deszczowego wieczoru. Spike wyszedł zapolować, Jenny szykowała się do pierwszego dnia w nowej pracy a Linz był gdzieś z  kolegami których zyskiwał zaskakująco szybko
-Tak?- Podniósł oczy znad książki. Okazało się że lubił czytać i rysować.
-Te twoje wizje- wampir wszedł do  pokoju i usiadł na dużym wygodnym krześle. W końcu trzeba było poruszyć ten temat- Czy one zawsze się sprawdzają?
-N..nie- popatrzył na wampira. Był duży i emanował dziwnym spokojem prawdziwy Przywódca Klanu o których chłopiec potajemnie czytał gdy nikogo nie było w domu-Czasem to wszystko dzieje się w dawnych czasach albo widzę siebie jako starszego chłopca- zagryzł wargi- ale zawsze bardzo się boję i wiem że to prawda. No i wiem gdy ktoś nie jest człowiekiem. Czasem jakby słyszę ich myśli.....
-A tej nocy której cię znaleźliśmy?- Przerwał mu Angel w oka mgnieniu znajdując się obok chłopca. Bardzo chciał go dotknąć ale nie wiedział czy powinien. Nie tylko ze względu na własną niszczącą miłość ale ze względu na to zranione dziecko
-Ja... -spojrzał na wampira pięknymi pełnymi łez oczami- Chciałem żeby tata znowu mnie lubił. Tak jak wtedy kiedy żyła mama ale on chciał się mnie pozbyć
-Ale teraz już jesteś z nami i nic cię nie zrani- tym razem go objął i zaskoczony zdał sobie sprawę że Xander do niego lgnie. To przyniosło mu ukojenie- Jesteś wyjątkowym chłopcem- szepnął głaszcząc go po plecach
-Czemu ja taki jestem?- Zapytał po kilku minutach ciszy
-Tego nie wiemy ale wszyscy czujemy że masz w sobie ogromną Moc- Angel posadził go sobie na kolanach tak że mogli patrzeć sobie w oczy- Była kiedyś taka przepowiednia że na Piekielnych Ustach. Jenny ci opowiadała?- Zapytał i gdy Xander pokiwał potwierdzająco głową- pojawi się Strażnik specjalny człowiek którego trzeba chronić i otoczyć opieką
-Ale ty i Spike jesteście wampirami i chyba powinniście chcieć mnie zabić... znaczy ludzi- poprawił się szybko
-Normalnie tak-przyznał demon trochę zażenowany. Wiedział że chłopiec jest na tyle mądry że zdawał sobie sprawę, że wciąż polują- ale nie musimy zabijać żeby jeść. A co się tyczy ciebie to naszym przeznaczeniem jest pomagać Strażnikowi to można powiedzieć pokuta....
-Więc wcale mnie tu nie chcecie?- Zapytał cicho patrząc w podłogę. Angel czuł jego smutek i jego martwe serce łamało się z każdą sekundą
-To nie tak....- ale Xander  już uciekł z pokoju
-Brawo Liam- Spike wszedł do sypialni- Co mu powiedziałeś?
-Źle zrozumiał- westchnął starszy wampir- Ty miałeś bardziej udaną noc?
-Wiesz że tak- Spike usiadł na podłodze w nogach starszego kochanka i zaczął powoli przesuwać dłońmi po jego nogach- Xan poszedł do Lindsey'a. Wrócił ze mną. Nie kochaliśmy się od.... rana
-Nie tu- Angel już wstał i pociągnął ukochanego za sobą- A co z....- zaczął ale Spike skutecznie zamknął mu usta
-Będzie dobrze- szeptał jasnowłosy wampir całując ciemnowłosego po szyi- Teraz i tak nie jesteś w stanie nic zrobić. Ja tym bardziej- już rozpiął mu koszule i nagle Angel podniósł go po czym znaleźli się w ich wygodnej sypialni.

-Powinieneś pójść ze mną- Linz jadł czekoladę gdy wszedł Xander- wszyscy by cię polubili
-Może kiedyś- uśmiechnął się tylko młodszy chłopiec- Czy wy mnie tu chcecie? Bo Angel powiedział, że...
-Och nie słuchaj go- machnął ręką- Czasem nie wie jak się zachować. To dlatego że ma ponad 200 lat i nie często był wśród ludzi. Spike jest bardziej rozgarnięty. A czy my cię chcemy? Oczywiście że tak. Zawsze chciałem mieć młodszego brata. Mam się kim opiekować i komu imponować- usiadł obok chłopca i objął go ramieniem- Czytałeś te książki?
-Pewnie. Są ciekawe- cieszył się, że zmienili temat. Lindsey wiedział jak go zająć- I coraz więcej z tego wszystkiego rozumiem. A czy wiesz coś o Strażniku?
-Nie ale być może coś znajdę popytam. A co?
-Chyba dlatego mam te wizje i wszystko- zagryzł wargi- Chciałbym być normalny- westchnął
-Nie chciałbyś być. Ja lubię czarować i nie zamieniłbym tego na nic. Ty też się nauczysz a kto wie może i masz inne moce. Chodź zamówimy pizze i obejrzymy jakiś film.
-A jutro pójdę z tobą do twoich kolegów- zdecydował młodszy chłopiec teraz już w lepszym nastroju.

Angel opadł na posłanie obok kochanka teraz uspokojony i zaspokojony.
-Chyba tego potrzebowałeś- Spike sięgnął po papierosa i uśmiechnął się równie zadowolony- To co się stało z naszym małym skarbem?
-Chciałem mu wyjaśnić. Kim jest i czemu się nim zajmujemy- głaskał go po ramieniu, i torsie
-I oczywiście zacząłeś o przepowiedni i przeznaczeniu- westchnął młodszy wampir podając starszemu papierosa
-Inaczej....- zaczął ale Spike wdrapał się na niego i teraz leżał mu na piersi
-On jest taki jak ja w dzieciństwie chyba pamiętasz- uśmiechnął się przymilnie- Trzeba go przygotować na przyszłość i kochać
-Przecież go kochamy- Angel był znów zmartwiony
-To przestań gadać o tych bzdurach i mu to pokarz- młodszy wampir wsunął dłoń między ich ciała i złapał jego wciąż na wpół twardą erekcję- A teraz pokarz to mi- zmienił twarz na demoniczną i znów zapomnieli o całym świecie.

Jenny obserwowała swoją nową rodzinę w uśmiechem na twarzy. Nigdy by nie pomyślała, że znajdzie szczęście właśnie tu wśród tylu niebezpieczeństw, mieszkając z wampirami.
Spojrzała na chłopców. Jej własny syn był pewny siebie, radosny i rozpieszczony. Adoptowany wciąż jeszcze mały jak na swój wiek i przygaszony powoli rozkwitał. Teraz siedział między demonami bezpieczny, spokojny.
Oglądali jakiś film. Zarówno Angel jak i Spike co chwile  dotykali chłopca ale byli w tym przyzwoici aż za bardzo. Dobrze wiedziała że są ze sobą szczęśliwi i brakuje im tylko tego trzeciego który by ich balansował, dał to czego im brak chociaż żaden z nich by się do tego nie przyznał.
Sama marzyła kiedyś o takim uczuciu ale mając dziecko i żyjąc jak żyła nie miała na to większej szansy
-Linz Xan jutro idziecie do szkoły więc może już wystarczy?- Odezwała się w końcu
-Dobrze mamo- odezwał się ten młodszy wciąż był zbyt grzeczny co mogło niepokoić. Poczekał aż Angel i Spike przytulą go i pocałują na dobranoc i wyszedł.
Jutro czeka go ciężki dzień. Nie lubił szkoły bo czuł się tam głupi i nic nie warty ale przecież nie mógł tego nikomu powiedzieć. Miał tylko nadzieję że teraz będzie lepiej.